head> Zobacz to, co widzę ja.: maja 2007

wtorek, maja 29, 2007

[098]

Przerwa reklamowa:

Tutaj i tutaj Yonah, moj sasiad z Korei w trakcie mini-koncertu, ktory nam zaprezentowal. Nice, isn't it?

Etykiety:

sobota, maja 19, 2007

[097]

Dziz, nauka mi nie idzie. No, kto wierzyl ze bedzie inaczej reka w gore i cmok za wiare we mnie. Nikt sie nie zglasza? Tak, wlasnie. Dwie notki do blogaska drugiego co prawda poooszly, ale 4 wciaz to-go. Wykrecam sie czytaniem Klein, ze niby mi to do czegos potrzebne, jjjjaaassssne. I jeszcze pogoda sie poprawia, i kolejne odcinki seriali mi sie sciagaja. Juz w ogole uczenie mi nie po drodze. Rozumiecie, prawda? I jeszcze maja tu dlugi weekend - Wniebowstapienie bylo i Zielone Swiatki beda (nowe slowko do slownika: Whit Monday, tia, czy w PL to jest tez dzien wolny???), sklepy, biblioteki zamkniete wiec wykrecanie sie idzie tym lepiej.

Jutro pewnie dam sie wyciagnac na wycieczke na jakies zadupie na drugim koncu kraju, caaale 4 h pociagiem (bedzie mi brakowac tej malej skali tutejszej, drugi koniec kraju nie oznacza 8h podrozy, chociaz wciaz wole pocierpiec troszku i byc nad Baltykiem). Cel: open air museum, skansen czy cos w tym guscie. I morze tez bedzie, tak wiec wspaniale sie zapowiada. Zeby tylko nie padalo.

Na Picase wrzucilam fotki najnowsze, z Luksemburga.

Wspollokatorki wciaz nie mam i mam nadzieje, ze sie juz nie pojawi. Mieszkanie tutaj samej fajne jest wlasciwie.

Zaczynam juz odliczanie do powrotu do Kraka, czasem nawet mysle, ze sie stesknilam. Zapamietajcie ten moment, bo sie juz pewnie nie powtorzy :D

Aha, jak wroce to Wam zapodam moje nowe kulinarne pysznosci, taki mam chytry plan:) Ktos sie juz chce wpisac na liste obiadowa? :D

A jak Wy zyjecie?

Etykiety:

czwartek, maja 17, 2007

[096]

Zaczynam sie porzadnie uczyc. Postanowilam jak najszybciej skonczyc notki do bloga zaliczeniowego, zeby moc zajac sie praca na nastepny blok. I wrocic do PL tez jak najszybciej sie da. Czyli pewnie mniej wiecej ok. 20tego +/- kilka dni. Bo jak sobie pomysle, ze znowu przyjade na tylko 2 tygodnie, podczas ktorych bede musiala pozalatwiac sprawy uczelniano-urzedowe, pospedzac czas ze wszystkimi na szybko i nie bede miala chwili na zwykle nicnierobienie bez myslenia co jeszcze musze zrobic przed wyjazdem to mnie chyba trafi. Zmiana miejsca zamieszkania jest super, o ile mieszkasz gdzies dluzej niz 2 tygodnie, inaczej to taki maly horrorek.

Chec stosunkowo szybkiego powrotu nie zmienia faktu, ze mi tu nawet dobrze, i ze troche sie boje wracac. Ciezko wytlumaczyc czemu. Tu wszystko jest mile, niezobowiazujace, tymczasowe i bezproblemowe. A przynajmniej mozna spokojnie przyjac taki punkt widzenia. Erasmus to taka chwilowo przerwa w zyciorysie, i w dorastaniu. W Krakowie taki myk juz chyba za bardzo nie przejdzie. Bu. Uprasza sie zatem w wakacje nie mowic mi o: nauce, pracach (magisterskich tudziez innych), praktykach oraz slubach i wszelkich innych odpowiedzialno-doroslych rzeczach. Ciekawe czy jakies inne tematy zostana :> Jakby co to pogoda jest zawsze dobrym tematem...

Buzka.

Etykiety:

[095]

Dostałam mailem, ku przestrodze:
Miejcie sie na bacznosci i nie dziadziejcie!!!

----
Po czym poznac, ze nie jestes już studentem?

1.Teraz o 6 rano wstajesz, a nie kładziesz się spac.
2.W lodowce trzymasz wiecej jedzenia niz picia.
3.Nie zglaszasz sie juz do testow nowych lekow na ochotnika.
4.Znasz kazdego ze spiacych w twoim domu.
5.Nie dostajesz juz listow z pogrozkami z banku.
6.Nosisz ze soba parasol.
7.Siedmiodniowe popijawy sie juz nie zdarzaja.
8.Nie chodzisz do supermarketu ze wszystkimi przyjaciolmi.
9.W domu działa ogrzewanie.
10.Twoi przyjaciele zawieraja związki malzenskie i rozwodza sie, zamiast sie po prostu spotykac i rozstawac.
11.Zamiast 130 dni wakacji masz ich 26.
12.Dzinsy i pulower nie sa już eleganckim strojem.
13.Dzwonisz na policje, bo te cholerne dzieciaki z mieszkania obok nie chca sciszyc muzyki.
14.Wstajesz rano z lozka nawet, jesli pada.
15.Nie masz pojecia, o ktorej zamykaja najblizsza budke z hamburgerami.
16.Nie odkładasz niedojedzonej pizzy do lodowki na pozniej.
17.Nie spedzasz polowy dnia na strategicznym planowaniu trasy wieczornej eskapady po knajpach.
18.Nienawidzisz "cholernych studentow-pasozytów".
19.Nie potrafisz juz przekonac mieszkajacych z Toba do "picia az do rana".
20.Zawsze wiesz, gdzie jestes, gdy się budzisz.
21.Nie zdarzaja Ci się juz drzemki od południa do 18.
22.Ogien w kuchni nie jest juz powodem do dobrej zabawy.
23.Do apteki chodzisz po Panadol i cos na wrzody, a nie po prezerwatywy i testy ciazowe.
24.Sniadania jesz w porze sniadania.
25.Lista zakupow jest dluzsza niż zupka z kubka i szesciopak piwa.
26.Zamiast mowić "Juz nigdy tyle nie wypije" mowisz "Nie potrafie juz pic tyle, co kiedys".
27.Ponad 90% Twojego czasu spedzonego przed komputerem to zwykła praca.
28.Nie eksperymentujesz juz z zakazanymi substancjami.
29.Juz nie pijesz w domu przed wyjsciem do knajpy, zeby tam zaoszczedzic!

Etykiety:

środa, maja 16, 2007

[094]

Zajrzyjcie tu, dzial 'films' - niezle animacje :)

Etykiety:

sobota, maja 12, 2007

[093]

Dzisiejszy wpis sponsorowany przez Ruby Port:)

Pozale sie troszke na poczatek - moj glowny srodek transportu zostal wczoraj wieczorem skutecznie unieruchomiony. Dziwnym trafem zamknal sie zamek, do ktorego nie mam klucza. Zamek, ktory podkreslam, mial nie dzialac :/ Jak jednak widac dziala i to bez zarzutu. Rower stoi sobie (mam nadzieje, ze jeszcze stoi...) w centrum. Problem na najblizszy czas: jak go sprytnie przetransportowac do pana-zlotej-raczki-od-rowerow w celu odblokowania... Dobrze, ze jeszcze nie zdazylam sie pozbyc poprzedniego roweru i mam na czym jezdzic. Inaczej byloby krucho, bez roweru zycie w NL jest niemozliwe.

No ale nie ma tego zlego... Smutek zaleczylam dobra imprezka oraz przymusowym noclegiem w centrum - jak to milo nie musiec pomykac 20min rowerem noca i po pijaku do domu :) Mila odmiana.

A Ruby Port to dla niewtajemniczonych wino, ktore podobno jest 'porto' ale nie bardzo wiem czy jest, w kazdym razie procentowo ma troooszke wiecej niz przecietne wino. A tygryski lubia wino. No i wlasnie. W dodatku wyglada na to, ze na starosc staje sie zdecydowanie bardziej ekonomiczna alkoholowo, nie wiem czy mam sie cieszyc czy wrecz przeciwnie. Tak czy inaczej droge z domowki-parapetowki do 'klubowej' mety wszystkich imprezowiczow w Maastricht jakos sie udalo pokonac. Nie ma to jak swietnie wyrobiona opcja 'autopilot', dziala perfekcyjnie jak dotad. Gorzej z rozsadkiem, bo szwendanie sie noca po miescie z dwojka ledwo co poznanych kolesi nie jest chyba zbyt madre. No ale. Ruby Port, co nie?

No ale juz wiecej tyle nie pije. Przynajmniej tak mniej wiecej do wtorku kiedy to jest jakas mega-impreza cykliczna wydzialu ekonomicznego a na biforke obiecalam przyniesc skarb polskiej kultury w postaci plynnej.

No i tak mi zycie plynie. A w miedzyczasie zaleglosci rosna i rosna. A ja prosze, pisze notke zamiast sie nimi zajac. Do poniedzialku mam miec 3 nowe notki na naukowym blogu, do wtorku outline pracy, ktorej pisaniem bede sie zajmowac w bloku czerwcowym. Jutro zatem notki, a w poniedzialek dzien spedzam w bibliotece na szukaniu materialow/tematu do pracy. Cud miod i orzeszki.

Etykiety:

sobota, maja 05, 2007

[092]

We wtorek zas urzadzilismy pozegnalnego grilla dla mojej wspollokatorki.

Ekipa szalejaca w kuchni:

W oczekiwaniu na jedzonko (grill mamy rozmiarow XS, ale wazne, ze jest!):

Group pic:

Etykiety:

[091]

Hmmm, fotek z farmy tulipanow chwilowo nie bedzie, bo zdolnie wielce udalo mi sie je wykasowac i z aparatu i z komputera... Ale moze uda sie je odratowac, trzymac kciuki, bo ladne byly!!!

Za to wrzucam pare fotek z Queen's Day w A'damie. Wieczorna imprezka w niedziele tak srednio sie nam udala - zmeczenie zwiedzaniem przez caly dzien i brak odpowiedniej ilosci alkoholu we krwi sprawil, ze wcale nam sie nie chcialo balowac. Nad ranem czesc wycieczki poszla sie przechowac na dworcu i wrocila do Maastricht, ja na szczescie cudem znalazlam nocleg 'u kolegi kolegi' wiec poniedzialek mozna bylo spedzic w uszczuplonym, ale wciaz milym towarzystwie na wylegiwaniu sie w parku, i ogolnym szwendaniu sie po miescie.


Jedna z glownych atrakcji dnia jest tzw. 'free fleamarket' - czyli kto chce wystawia co chce na ulice i stara sie sprzedac :) Tradycja jest tez to, ze spora czesc sprzedajacych stanowia dzieci proponujace przerozne ksiazeczki, zabawki, wlasnorecznie zrobione dziela sztuki itd.

Etykiety: ,

piątek, maja 04, 2007

[090]

Jutro wybywa do domu moja wspollokatorka. Czeka mnie pare dni wolnosci, a juz w przyszlym tygodniu pojawic sie ma nowa... No niezle, zaliczam akademikowe zycie dosc intensywnie, 3 wspollokatorki w rok.

Przy okazji zblizajacego sie pozegnania stwierdzilam, ze ten caly akademik to to, czego mi chyba najbardziej bedzie brakowac w PL. Juz pewnie o tym pisalam, ale nie zaszkodzi sie powtorzyc :) Obiadki, spontaniczne wpadanie na kawke albo po prostu spytac "what's up?"... Fajnie tak.

Dobranoc.

Etykiety: