head> Zobacz to, co widzę ja.: kwietnia 2007

piątek, kwietnia 27, 2007

[089]

Wyrosla mi kolejna wirtualna ekstensja. Tym razem pseudo-naukowo bedzie, bo ten blog jest pisany jako zaliczenie mojego obecnego kursu. Media, reklama i takie tam rozne ciekawostki.

Etykiety:

[088]



W nastepnym odcinku relacja z wizyty w Keukenhof i swietowania Urodzin Krolowej w Amsterdamie.

Etykiety:

[087]

To nie wietrzne dzwoneczki (jak mi sie na poczatku wydawalo), ale japonska RYNNA (jak zostalo mi wytlumaczone przez kolege Japonczyka, nie ma to jak wiadomosci z pierwszej reki).




Etykiety:

[086]

Moze wreszcie uda mi sie wrzucic zdjecia z wycieczki niedzielnej, tym razem do belgijskiego Hasselt.
Glowna atrakcja miasteczka jest, jak sie wydaje, ogrod japonski. Ladny, ale ten, ktory swego czasu odwiedzilam we Wroclawiu jednak podobal sie bardziej. Tak czy inaczej kilka ujec:




Poprzednio zapomnialam dodac, ze wizyta w Valkenburgu zakonczyla sie wiadomoscia, ze zeby dostac sie do domu musimy przebyc 20km w blizej niesprecyzowanym kierunku. No coz, przygoda i wycieczki krajoznawcze gora! Nie bylo jednak tak zle jak sie zapowiadalo, ogldanelysmy kilka ladnych palacykow i parkow. I nawet polubilam takie rowerowe szusowanie, szkoda, ze Malopolska taka gorzysta jest...
Tak czy inaczej, w Hasselt spotkalo nas to, co poprzedniego dnia w Valkenburgu - nie moglismy sie wydostac. Przez 4 godziny czekalismy na autobus, ale w koncu sie udalo:)

Etykiety:

poniedziałek, kwietnia 23, 2007

[085]

Ruiny byly takie, o:

Na dodatek mala fotka 'jedzeniowa', czyli wieczorek zapoznawczy z nowymi sasiadami (powiekszylo nam sie stadko akademikowe przez swieta, moglibysmy juz chyba mala przychodnie lekarska zakladac, bo mamy przewage studentow medycyny).
Zubrowka i chleb ze smalcem. Nowe kolezanki Finki zdawaly sie nie doceniac walorow ani jednego ani drugiego. Za to ekipa slowacko-czeska spisala sie na medal, jednak slowianska dusza to jest TO!

Etykiety:

[084]

Weekend bardzo wycieczkowy, w koncu pogoda pozwala, wiec trzeba korzystac. W sobote rowerkiem do miasteczka w poblizu.
W polowie drogi wpakowalysmy sie w sam srodek wyscigu czy maratonu kolarskiego. W kazdym razie trasa sie nam pokomplikowala, trzeba bylo zrobic objazd, ktory wygladal tak:

A w srodku (a raczej trzymajac sie jak najblizej prawej w obawie przed spowodowaniem jakiegos wielkiego wypadku :D) ja z kumpela, na rowerkach typowo miejskich, i w podobnych ciuchach. Kolarze nas mijajacy musieli miec rownie duzy ubaw z tego jak i my :]
W koncu udalo sie dotrzec do celu podrozy, czyli Valkenburga. Tam czekaly na nas ruiny twierdzy, wylegiwanie w ich okolicach, oraz relaks na zasluzonej kawie:)

Etykiety:

środa, kwietnia 18, 2007

[083]

Pieknie, nie dosc, ze Blogger przerzucil mi sie na jezyk holenderski wiec aktualnie odprawiam 'berichten maken' to jeszcze po raz kolejny wywala mi zdjecia... Grrr.
Mowiac o obieraniu ziemniakow:

Etykiety:

[082]

Noo, nareszcie sie udalo wszystkie fotki powstawiac, uuffff.
Do Maastricht sie juz na nowo przyzwyczailam, pogoda letnio-wiosenna sprzyja pozytywnemu nastawieniu. Mozna opalac sie nad rzeka, albo obierac ziemniaki w 'ogrodku' :]

Gorzej kiedy trzeba polowe takiego pieknego dnia spedzic w bibliotece... Musze nadrobic zalegly tydzien, a w tym bloku bedzie sporo czytania, troche pisania i troche zabawy z blogiem. Taaak, na zaliczenie piszemy bloga o tematyce "Logo and Image", czyli medialno-marketingowo-konsumpcyjnej-niebardzowiadomojakiej. A podrecznikiem glownym jest "No Logo" Naomi Klein. Ostatnie zajecia zeszly nam na nauce obslugi naszych blogow, no prooosze, a jednak sa ludzie, ktorzy jeszcze ich nie maja/nie mieli. Kolejne beda o "online journalism", moze nastepne notki tutaj juz bede miala ciekawsze dzieki temu :> Swoja droga nie wiedzialam, ze jest tyle artykulow i ksiazek doradzajacych jak pisac bloga.

Jak pewnie niektorzy wiedza, skladalam podanie o stypendium na kurs wloskiego we Wloszech. Juz oficjalnie je dostalam, zatem miesiac spedze uczac sie w szkole we Florencji. Wyjazd na poczatku lipca. A co pozniej tego nikt nie wie... Moze praca tam, moze praca w Krakowie, moze obijanie sie...
Od jutra zaczynam wiec ostro powtorke wloskiego, zeby sie tam na jakis sensowny poziom dostac.

Z wyczynow: zakupilam sobie uniwersytecka karte sportowa, wiec mam nadzieje wytrwac w silnej woli i korzystac ile wlezie. Na razie na oku mam basen, basen i jeszcze raz basen, a poza tym badmintona i aerobik. Dodatkowo wspollokatorka z Indii uczy nas jogi. Ciekawe jak dlugo tak wytrwam.

Buzka.

Etykiety:

wtorek, kwietnia 17, 2007

[081]


Les Halles.

Centre Georges Pompidou.


Reszta na flickr'ze.

Etykiety:

[080]

Panthéon.
Targ.

Champs Élysées.

Etykiety:

[079]

I jeszcze raz.

Notre Dame.


Palais de Justice.

Etykiety:

[078]

No i oczywiście główna atrakcja:
Wybraliśmy się w podobno najlepszym momencie, bo o zachodzie słońca, dlatego zdjęcia są takie...
... i takie.

Etykiety:

[077]

Louvre...
...dniem...
...nocą...
i w srodku.

Etykiety:

poniedziałek, kwietnia 16, 2007

[076]

Montmartre.Wspinamy się dzielnie pod Sacre Cœur.


Plac artystów. Albo tak zwanych artystów, jak kto woli...


Kafejka Amelii.

Moulin Rouge.

Etykiety:

[075]

Święta minęły bardzo zabieganie, więc niezbyt leniwie, co nie znaczy, że było tak źle. Wręcz przeciwnie - jedne z milszych świąt ostatnich lat prawdopodobnie. Ciekawe czy trzeba aż wyjeżdżać, żeby tak było...

Z nowszych wieści: ledwo wróciłam do Maastricht a tutaj wycieczka do Paryża. Udana, chociaż od chodzenia przez dwa dni po 10-12 godzin nie czuliśmy nóg pod koniec. Ale czego się nie robi dla turystycznego lansu:> Większość turystycznych must-see zaliczyliśmy, nawet udało się trochę poszwendać bez celu. Z tego wszystkiego cztery najlepsze momenty:
- lunch w Jardin de Tuileres, tuż przed Luwrem
- nocne przesiadywanie pod Wieża

- uliczny koncert jazzowy - trzej amerykańscy muzycy plus jeden Francuz, w wieku ok.50-60, grający stary dobry jazz, no cudo!

- przejażdżka karuzelą, tak, tak, wszyscy mamy ponad 5 latek :]

Etykiety: