head> Zobacz to, co widzę ja.: lutego 2007

niedziela, lutego 25, 2007

[061]

Your touch
Your kiss
Your warm embrace

(Tracy Chapman - The Promise)

Mam szczera ochote sie zakokonic, poddac chwilowemu ubezwlasnowolnieniu, pobyc delikatna i bezbronna, pozwolic, zeby ktos inny za mnie przejmowal sie swiatem i pilnowal, zeby ten sie do mnie nie dobieral zbyt nachalnie. Bo swiat jest szary, zimny i ponury a ja akurat nie mam sily go wypelniac kolorami, farby mi sie skonczyly, a poza tym mi sie nie chce.

Moje baterie sa na wyczerpaniu, wiec hibernate mode on. Sama sobie stworze kokon. Przeciez mam juz doswiadczenie.

Etykiety:

piątek, lutego 23, 2007

[060]

Zaliczony kolejny kurs, tym razem 8/10, czyli idzie mi coraz lepiej.

Za 2 godziny jade do Amsterdamu, rundka po muzeach mnie czeka tym razem.

Super Memo odpalone na nowo, i teraz juz sie nie poddam.

A od poniedzialku zaczynam powtorke wloskiego, tak, bede dzielna.

Etykiety:

środa, lutego 21, 2007

[059]

Karnawał w Kolonii.
W niemieckich pociagach nie mozna palic, ale nikt nie mowil nic o piciu. Po raz pierwszy w zyciu zaczelam pic przed 10 rano:)



Ekipa z katedra w tle.

Angielskie dziewczyny z alkoholowa fantazja, czyli co zrobic z ukradzionym ogromnym balonem?

Etykiety:

piątek, lutego 16, 2007

[058]

Karnawal.

O 13 wszystko wygladalo jak zwykle.
O 15: poprzebierane male dzieci jeszcze mnie nie niepokoily... Potem z coraz wiekszej liczby knajp zaczela dobiegac glosna holenderska muzyka, na zewnatrz wystawiono stoly (pogoda wciaz dopisuje!) a kafejki zapelnily sie po brzegi. Wlasciciele sklepow powoli zaslaniali wystawy deskami. W tych, ktore jeszcze byly otwarte spoznialscy klienci starali sie wyszperac jakies kostiumy. Im bardziej futrzaste i kiczowate tym lepiej.
Maastricht oficjalnie ogarnela czerwono-zolto-zielona (kolory Limburgii) goraczka karnawalowa. Cztery dni i noce: picia, picia i jeszcze raz picia. No i dobrej zabawy. Chociaz te zabite deskami witryny sklepow mnie ciut niepokoja:>


PS. Z okazji Tlustego Czwartku zapodalam sasiadom paczki. Niestety tutaj maja je jedynie z nadzieniem morelowym, no proooosze!


PS2. Mam peruke, zestaw farb do ciala oraz calkiem niezle nastawienie do tego calego szalenstwa. A pokoj powoli dekorujemy balonami (w obowiazkowych kolorach), serpentynami i czym sie da :) To samo planujemy zrobic z wejsciem do budynku, nie mozemy odstawac od reszty mieszkancow przeciez.
Fun fun fun?

Etykiety:

czwartek, lutego 15, 2007

[057]

Nie dalej jak wczoraj narzekalam na brak slonca i zwiazany z tym zanik checi na cokolwiek. A dzisiaj, jakby w prezencie, obudzilo mnie slonce pukajace w okno. Godzine spedzilam wygrzewajac sie wygodnie w lozku i wchlaniajac wpadajace przez otwarte drzwi promienie. I od razu lepiej. Cieplo i slonecznie, mozna spacerowac, posiedziec na lawce czytajac ksiazke, poobserwowac usmiechnietych ludzi leniwie przechadzajacych sie dookola.

Wiosenny nastroj przypomnial mi Krakow. Tesknie. Za Kazimierzem, paczkami na drzewach ktore moglam dotknac wychylajac sie z balkonu, spacerami nad Wisla, kupowaniem tulipanow na straganach, zakupami pod Hala Targowa, pania z warzywniaka na rogu, pierwszymi niesmialo wystawianymi stolikami na Placu Nowym i pierwsza poranna, wolno saczona kawa ze spienionym mlekiem. Za traceniem czasu na lawce na Plantach, wylegiwaniem sie na rozgrzanym sloncem balkonie, piciem taniego wina na bulwarach, za cieplymi buleczkami prosto z piekarni nieopodal podjadanymi o polnocy, za tarasem w Przegorzalach, gdzie widok piekny a kelnerki przynosza nie to, co zamawiasz. Brak mi tez tramwajow, ruchu na Placu Wszystkich Swietych, szarlotki w 'Zacmieniu', ukochanego zakretu na Poselskiej, mijania codziennie pijanego zakatka na Plantach.
I wielu wielu innych. Krakow jest jedyny w swoim rodzaju, a z oddali jeszcze piekniejszy. I nawet codzienne rutynowe sprawy wydaja sie takie wazne.

Mam nadzieje, ze swieta beda piekne, cieple, sloneczne. I ze zdaze isc wszedzie tam, gdzie chce. I zrobic wszystko to, co chce.

♪ massive attack - group four

Etykiety:

środa, lutego 14, 2007

[056]

*

Been watching so much TV
I'm thinner than I should be
I'm like a waterlogged ball
That no-one wants to kick around anymore
An all day morning hair-do
That no comb can get through
It's all granola and beer
A calling card and a silk cut souvenir
I miss you like sleep
And there's nothing romantic about the hours I keep
The morning's when it starts
I don't look so sharp
Now I got a heavy heart

I talk a lot about football
And girls I kissed in Grade 4
I piss off my friends
I'm digging a hole just staring at the floor
Now every t-shirt's got a wine stain
I'm loving cigarettes again
I know every tune about guys and girls
and hurts and hearts and moans

I miss you like sleep
And there's nothing romantic about the hours I keep
The morning's when it starts
I don't look so good
Now I've got a heavy heart

It's just a low rent paying, palpitating pulp inside my shirt
But there's a weight that's sitting
So hard oh God it hurts
Oh God it hurts

* You Am I - Heavy Heart

Etykiety:

poniedziałek, lutego 05, 2007

[055]

Jutro oficjalnie rozjada sie po swiecie resztki starej Majellowej ekipy, w tym moja wspollokatorka. Smutno mi z tego powodu okrutnie, nie lubie pozegnan. W dodatku, chwilowo nie zapowiada sie, zebym miala miec nowa wspollokatorke a tak sie juz przyzwyczailam do 2os. pokoju, ze dziwnie sie bede czula sama.
Ledwo wszyscy wyjezdzaja, a ja juz sie zastanawiam kiedy i jak (i za co) ich odwiedze. W planach najblizszych na ten semestr na 100% jest Bolonia. A jesienia moze uda sie zorganizowac re-union w Turcji :) No i wreszcie odwiedze piekna (yhm:>) polska stolice moze.
Eh. Bez nich wszystkich Majella bedzie zupelnie inna, trzeba sie bedzie przyzwyczaic ze pokoj X'a jest teraz pokojem Y'ka i tak dalej. A do tego troche zaluje, ze z niektorymi nie trzymalam sie blizej przez pierwsza czesc pobytu i zaczelismy razem spedzac czas dopiero po swietach. Ale i tak bylo swietnie!

Rownoczesnie z zegnaniem starych znajomych staram sie zapoznawac w miare mozliwosci z nowym narybkiem. Weekend minal wiec pod znakiem balowania cala noc, odsypiania w dzien i biegania z jednej imprezy na druga. W miedzyczasie zaliczylam z kolega 'maly' wypadek rowerowy. Skutki: ja jestem troche wyobijana, a on ledwo chodzi a przed nim cala noc w autokarze :( Dobra rada: nie jezdzic w dwojke, po pijaku waskim tunelem w dol :/

♪ nelly furtado - all good things (come to an end)

Etykiety:

czwartek, lutego 01, 2007

[054]

Alkohol podobno nienajlepiej wplywa na potencje, ale calkiem niezle na wene tworcza. Zatem coby nie zmarnowac:

Prace juz PRAWIE napisalam, i moze nawet sie wysile i, troche wbrew sobie, zrobie prezentacje w PP. Bo to taka mila zabawa w koncu tylko jest, i te przerozne efekty graficzne, ah co mi szkodzi, pobawie sie i zrobie dobrze mojej grupie, coby chociaz mgliste pojecie mieli o czym mowie:]
Z wiesci mrozacych krew w zylach: dostalam dzis plan nowego bloku. Nazywa sie 'Digital Games'. Jesli czyta to jakis spec od gierek prosze o zgloszenie sie do Dzialu Dobrych Rad, bo chyba bede musiala sobie wybrac w co grac. Tak, ja tutaj STUDIUJE, pozory myla. Ale nie o tym mialo byc. Otwieram sobie ten tzw. blockbook i co widze? Forma zaliczenia: praca na 3000 slow oraz prezentacja. Nic tak nie podnosi na duchu i nie motywuje do zakonczenia obecnego eseju, jak cudowna wizja kolejnej PRACY. Ja wiem, ze to sa studia humanistyczne, ale mogliby sobie darowac jednak.

Eh, no i wiecie. Wszyscy maja egzaminy, wszyscy sie ucza. Sytuacja zmieni sie diametralnie od piatku, kiedy to 'wszyscy' podziela sie na trzy grupy: a)ci, co pija, bo wyjezdzaja; b)ci, co pija, bo zostaja oraz c)ci, co pija, bo wlasnie przyjechali. I tak do mniej wiecej wtorku wlacznie, przynajmniej.
No to chlup!

PS. Moze z tym alkoholem jednak bylo odwrotnie? No na MOJA wene tworcza to owszem, wplywa, ale raczej pogarsza :D


♪ Brand new dutch disco shit: fouradi - 1 ding. Enjoy.

Etykiety: