head> Zobacz to, co widzę ja.: [075]

poniedziałek, kwietnia 16, 2007

[075]

Święta minęły bardzo zabieganie, więc niezbyt leniwie, co nie znaczy, że było tak źle. Wręcz przeciwnie - jedne z milszych świąt ostatnich lat prawdopodobnie. Ciekawe czy trzeba aż wyjeżdżać, żeby tak było...

Z nowszych wieści: ledwo wróciłam do Maastricht a tutaj wycieczka do Paryża. Udana, chociaż od chodzenia przez dwa dni po 10-12 godzin nie czuliśmy nóg pod koniec. Ale czego się nie robi dla turystycznego lansu:> Większość turystycznych must-see zaliczyliśmy, nawet udało się trochę poszwendać bez celu. Z tego wszystkiego cztery najlepsze momenty:
- lunch w Jardin de Tuileres, tuż przed Luwrem
- nocne przesiadywanie pod Wieża

- uliczny koncert jazzowy - trzej amerykańscy muzycy plus jeden Francuz, w wieku ok.50-60, grający stary dobry jazz, no cudo!

- przejażdżka karuzelą, tak, tak, wszyscy mamy ponad 5 latek :]

Etykiety: