head> Zobacz to, co widzę ja.: [101]

wtorek, czerwca 12, 2007

[101]

Niesamowite jak sie mozna do niektorych ludzi przyzwyczaic... Wyjezdzaja rano w sumie ostatni z jakos blizszych mi obcokrajowcow. Polakow nie licze, bo wypad do Wawy czy nawet do Gdanska nie jest jakims problemem jak sie nam zachce spotkac...

I tak na przyklad razem z wyjazdem sasiada koncza sie wspolne powroty rowerem z miasta, wspolna kawka w ogrodku plus towarzystwo przy 'smoke break' :) I will really miss it! Trzeba tez przyznac, ze to w sumie takie 'sytuacyjne' przyjaznie byly. Mile, latwe, przyjemne. Bez zobowiazan, ale jednak niemilo jak sie konczy. A na odleglosc to juz nie bedzie to samo...
I bedzie mi tez brakowac ogolnie tej akademikowej atmosfery. Beztroskiego spoufalenia, lekkiego braku prywatnosci nawet, widywania sie o kazdej porze dnia i bycia troszke jak rodzinka. Yyyh.

Z jednej strony chyba latwiej mi bedzie wyjezdzac stad wiedzac, ze juz niewiele fajnych osob zostalo, z drugiej strony nie wiem czy w PL poczuje sie lepiej. Nie mam wiekszych oczekiwan, ale tez przewiduje, ze nic pozytywnie zaskakujacego mnie nie spotka na wejsciu... A wlasciwie mogloby.

Erasmusa polecam wszystkim, ale pozegnania sa ciezkie. I moze dobrze, ze jade na kurs do Wloch, moze zrobi mi za odskocznie, etap przejsciowy miedzy Maas a KRK. A co bedzie potem to sie zobaczy.

Na razie mi cholernie smutno jest, zdecydowanie gorzej niz pod koniec poprzedniego semestru.

Dobranoc.

Etykiety: