head> Zobacz to, co widzę ja.: [072]

środa, marca 28, 2007

[072]

Virtually Addicted.
Enjoy.

Sztuka, choc po holendersku, calkiem niezla, odegrana w budynku starej 'brewery' (uuh, fajnie, ze znam wersje angielska i holenderska, a polskiej musialam szukac w slowniku, tia), browaru w sensie. Zimno tylko bylo niesamowicie...
Oczywiscie nagrody w postaci milej imprezki pod haslem 'Cuban Night' organizowanej w ramach cotygodniowych wtorkowych imprez erasmusowych nie dostalam, bo wszyscy sie ucza, sa zajeci, zmeczeni, chorzy, leniwi itd. I moze to ja mam za duze wymagania albo wyobrazenia. Moze poprzedni imprezowy semestr sie teraz msci. Moze nie powinnam porownywac obecnej ekipy z poprzednia. Moze... Tak czy inaczej wydawalo mi sie, ze Erasmus po to wlasnie jest - zeby imprezowac, milo spedzac czas z innymi a nie uczyc sie i siedziec w domu. To mam w Krakowie i od tego wlasnie chcialam uciec. Ale stara prawda, ze to ze mna jest cos nie tak a nie ze swiatem dookola, sie po raz kolejny sprawdza. No coz...
Tak czy inaczej pokrecilam sie po centrum, i gdyby nie smutny fakt, ze o 23 nie uswiadczysz tutaj zadnego otwartego sklepu to obalilabym pewnie sama jakies wino wspominajac stare dobre czasy kiedy wino obalalo sie grupowo. Lepsze to niz picie samej w knajpie.
Po godzinie z niechecia wrocilam do akademika, gdzie oczywiscie juz chyba wszyscy sie zdazyli zorientowac, ze jestem znudzona. Ciekawe tylko czy wiedza, ze miedzy innymi nimi...


I need to run away, again.

Etykiety: