head> Zobacz to, co widzę ja.: [023]

czwartek, października 05, 2006

[023]

Miałam myśleć, zastanawiać się, zliczać plusy i minusy. Nie umiem. Nie planuję, i nie chcę planować. Nie lubię mieć nadziei na coś, nie lubię rozczarowań, odpowiedzialności i poważnych kwestii. Spontaniczność i intuicja podejmą tę decyzję za mnie. Pół roku życia zależące od jednej krótkiej chwili... Ale czy to ważne?
Mam już bilet na święta, w dwie strony. Nie odliczam dni, ale jeśli zacznę, to może wcale nie do powrotu tam, ale tu??? Wyrwana raz z krakowskiej rzeczywistości będę mieć problemy z ponownym przyzwyczajeniem się do niej. Ciągnie mnie gdzieś dalej, w jakieś nowe miejsca. A może to tylko ta jesienna, słoneczno-wietrzna pogoda tak działa. Skoro wiatr wszędzie jest taki sam i przynosi takie same wspomnienia, to właściwie nie ma znaczenia gdzie jestem. Dom jest tam, gdzie jestem ja.

Pytana czy tęsknię czasem za swoim krajem/miastem/rodziną/przyjaciółmi, zazwyczaj nie wiem co odpowiedzieć. I tak, i nie. Tak, uwielbiam krakowskie puby, zaułki, ciepłe bułeczki jedzone o północy na Kazimierzu, pyszną kawę pitą rano w Mleczarni. I dobrze wiedzieć, że mam z kim dzielić takie małe przyjemności. I nie, nie tęsknię za korkami, pośpiechem, wdzierającą się wszędzie krzyczącą komerchą, brakiem ścieżek rowerowych, zmęczonymi twarzami kasjerek w supermarkecie, brakiem książek w bibliotece. A tu też są ładne zaułki, ulubione knajpy, park i wały nad rzeką. I tylko szkoda, że Maastricht nie leży bliżej Krakowa, mogłabym wam pokazać to wszystko.

2 Comments:

At 7/10/06 04:43, Anonymous Anonimowy said...

najlepiej to chyba nie myslec.
a juz zupelnie zle jest jak sie mysli o polskiej polityce.
chociaz ja i bez niej nie chce wracac.

 
At 12/10/06 19:57, Anonymous Anonimowy said...

k.,
ja najchetniej zabieralabym ze soba wszedzie krakow w plecaku.
ten uniwerek jest cudowny.
to miasto jest beznadziejne.
pozdrowienia

 

Prześlij komentarz

<< Home