[012]
Prawie pod moim oknem/balkonem/tarasem)* odbywa się obiadowy wstęp do polsko-międzynarodowej imprezki naszego akademika. Na którą jednak, (z bólem serca?) nie pójdę, bo idę (tzn. jadę oczywiście**), kto zgadnie gdzie???
... grać w kręgle! :) Czyli wygłupów część dalsza, Kasia na torze, prezentująca swój brak umiejętności. Nie mogę się już doczekać atrakcji takich jak pamiętna samoopadająca jak-to-sie-tam-nazywa to do zbierania kręgli.
* czy już pisałam jaki mam widok z pokoju? Piękna ceglana ściana, a między nią a budynkiem tak ze 2,5 m wysypane drobnymi kamyczkami, zero zieleni. A i tak roboczo nazywamy to "ogrodem". Wyobraźnia i braki w słownictwie to podstawa.
** To fascynujące, że kiedy się chodzi zupełnie nie zauważa się tych drobnych "górek", a na rowerze od razu je czuć. Niech im więc będzie: Maastricht jest odrobinkę, taką małą maluchną, pagórkowate. Ale i to starczy. Uh.
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home